Chleb i bułki dla totalnych amatorów, laików i początkowych początkujacych ;)
By Żaneta Gy. - 23:07
Bułeczki, chlebek, ciasto, pączki, racuchy... Uwielbiam wszystko, co drożdżowe! Kocham wręcz. A kiedy już mąż kupi kosteczkę drożdży staram się wykorzystać całą kosteczkę, w końcu towar luksusowy w dzisiejszych czasach ;) Spieszę donieść, że mam dla Was fajne przepisy!
Zapach chleba, przy którym cieknie ślinka, chrupiąca skórka, topiące się masło na ciepłym jeszcze pieczywie... Czy Wy też to czujecie?
Kochani Ludzie, zakasamy rękawy i do dzieła!
Na pierwszy rzut idzie przepis na pyszne bułeczki, które może zrobić dosłownie każdy!
Te ze zdjęcia zrobiłam według receptury Agi z Rodzinnych Okruszków (tu macie przepis). Pycha!
Wcześniej piekłam bułeczki z przepisu Elizy z White Plate (KLIK!), który jednak zmieniłam pod swoje potrzeby. Macie go ode mnie!
DROŻDŻOWE BUŁECZKI BEZ MLEKA DLA POCZĄTKUJĄCYCH
Składniki:
400 g mąki pszennej
280 ml wody
20g drożdży
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka mąki pszennej
1 łyżeczka soli
1. Najpierw zaczyn! Z odmierzonej ilości letniej wody (lepsza chłodna niż gorąca) zabieram ok. pół szklanki. Dodaję do niej drożdże, łyżeczkę cukru i łyżeczkę mąki, mieszam aż wszystko się połączy. Przykrywam ręczniczkiem i odstawiam w ciepłe miejsce na jakieś 15min (może być więcej). Zaczyn powinien rosnąć - pojawia się pianka i bąbelki. Jeśli nie, bez paniki, bułeczki powinny się udać, choć chyba zbytnio nie wyrosną ;)
2. Do miski wrzucam mąkę z solą, dodaję pracujący (czyli ten rosnący) zaczyn i pozostałą wodę, mieszam drewnianą łyżką aż wszystko ładnie się połączy.
3. Odstawiam na 1 godzinę. Ciasto powinno podwoić objętość.
4. Po tym czasie formuję bułeczki, wychodzi ok. 9 średnich lub 12 małych bułeczek. Mniej więcej :) 5. Odkładam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Odstawiam na kolejne pół godziny. Nacięcia robię patyczkiem od szaszłyka (prawie do samego końca ciasta, by przy wyrastaniu w piekarniku nacięcia nie zniknęły). Bułeczki smaruję wodą (dla chrupkiej skórki).
6. Wrzucam do piekarnika rozgrzanego do 210 stopni i piekę ok. 12-18 minut w termoobiegu.
Dacie radę, prawda?
A ponieważ z jednej kostki drożdży wyjdzie całkiem sporo dobroci, porwijcie się jeszcze na ten chleb, który absolutnie skradł moje serce!
PSZENNY CHLEB NA DROŻDŻACH BEZ WIĘKSZEJ FILOZOFII
3 szklanki mąki pszennej
1,5 szklanki wody
1,5 łyżeczki soli
25 g drożdży (zaczyn taki sam jak w bułeczkach)
0,5 łyżeczki octu
0,5 lyżeczki cukru
1. Przygotować zaczyn jak poprzednio, w połowie szklanki wymierzonej wody.
2. Po wyrośnięciu wszystkie składniki wymieszać w misce drewnianą łyżką. Ciasto będzie luźne i klejące.
3. Odstawiamy przykryte ściereczką na 3h (uważaj, by nie wyrosło z miski ;)). Moje leżało w lodówce całą noc, rano wystarczy wyciągnąć i upiec... Sposób oryginalny był inny, bo w garnku żeliwnym, ale powiem Wam jak to zrobić prościej ;)
4. Nastawiamy piekarnik na 220 stopni, wkładamy do niego naczynie żaroodporne (mam okrągłe). Gdy będzie już rozgrzane, wyciągamy naczynie, smarujemy cienko olejem lub oliwą i wlewamy ciasto. Zakrywamy pokrywką lub folią aluminiową i do pieca na 40 minut bez termoobiegu.
5. Po tym czasie zdejmujemy pokrywkę, podnosimy temperaturę do 240 stopni i dopiekamy skórkę do brązowego koloru ok. 15 minut (lub chwilkę dłużej).
6. Wykładamy na kratkę, na przykład ruszt z piekarnika położony do góry dnem, by przestudzić chleb z góry i dołu. Kroić, gdy będzie letni :)
Ten chleb jest przepyszny, zaraz po upieczeniu rano i wieczorem. Miękki, z chrupiącą skórka, w środku mięsisty i wilgotny. Absolutnie wy-śmie-ni-ty ;)
Trzymam kciuki, podzielcie się zdjęciami i zmianami, jeśli jakieś wprowadzicie!
Smacznego!:)