Wychowałam się na wsi. Na ulicy, na której znajdowało się dziewięć domów, a zewsząd otaczały nas pola zbóż. Odludzie, cisza i spokój. Takie życie w końcu zaczęło wydawać mi się okrutnie nudne i zaczęłam marzyć o meldunku w mieście. Jak jest teraz?
Od trzech dni śnią mi się porody. Własne. Wczoraj nawet doszło do tego, że w sennej marze Pola była z nami, w domu i trzymałam ją na rękach. Chyba czas na przygotowanie torby i czekanie na odstąpienie wód.
Żegnaj maju, witaj czerwcu! Całe życie odbierałam czerwiec jako miesiąc dzieci; w końcu zaczyna się ich świętem. Czerwiec jest miesiącem oczekiwania na wakacje, obowiązki szkolne znikają, a pogoda sprzyja zabawom i lenistwu.