Utknęliśmy.

By Żaneta Gy. - 22:34

Pandemia. Wirus szaleje po świecie, ludzie niepewni, nałożono na nas kwarantannę. Od prawie dwóch tygodni zamknięte granice, akcja #zostańwdomu, puste ulice... Jak długo przyjdzie tak żyć?

Mamy czwartek, a ja od wtorku ubiegłego tygodnia staram się wytłumaczyć Poli, dlaczego nie możemy iść na plac zabaw, ani pojechać na wieś do babci. Mówię jej o wirusach, chorobach, jakie przynoszą, przypominam o myciu rąk. I każdego dnia poruszam ten sam temat. Bo każdego dnia słyszę pytanie: "Mamo, pójdziemy do piaskownicy na placu zabaw?". Widzę jej uśmiech, oczy kota ze "Shreka" i choć mam w kieszeni ostatnią buteleczkę płynu dezynfekującego z Lidla, powtarzam to samo co do tej pory. Nie, ale możemy pobawić się sami.

Pogoda, trochę złośliwie, słoneczna. Powstrzymuje nas jedynie chłodny wiatr. Łatwiej przychodzi zostać w czterech kątach. 

Zajmujemy się czymś, czasami po prostu nudzimy, ale jesteśmy razem. Tata wraca z pracy - dzikie szaleństwo, aż powieki nie zaczynają robić się ciężkie. 
Tak, jak umiemy, trwamy w domu, choć kusi okrutnie, by wyjść, pospacerować, a może jednak spotkać się z kimś, na chwilę, z zachowaniem odległości, myjąc ręce i nie oddychać w swoją stronę... Nie, rozsądek wymierza siarczysty policzek. 

Patrzę na podsuwane pomysły na to, co robić ze sobą w domu. Nauka języków, książki, porządki w szafie... Banały, nad którymi pieją nauczyciele życia. 

Co to za czasy, gdy zastanawiamy się nad tym, co mamy zrobić ze swoim czasem. Szukamy na siebie pomysłów, jakbyśmy się nie znali i nic o sobie nie wiedzieli. 
Jak przetrwać z mężem? Co robić z nudzącymi się dziećmi? Nie wyobrażam sobie, jak żyli ludzie przed epoką Internetu. Skąd brali receptę na życie. 

Pamiętam za to jak dawno temu nudziłyśmy się z siostrą. W co się bawiłyśmy. Same, nikt nam nie podpowiadał! Kiedy padał deszcz albo akurat nie było prądu w całej wsi - nie chodziliśmy spać. Siedzieliśmy przy świeczkach, czytaliśmy, graliśmy w planszówki, czy bawiliśmy się cieniem. I to bez szukania o tym w Internecie! Pomysły rodziły się same. Rozmowe same się toczyły. Milczenie też nikogo nie dręczyło. Pozwalaliśmy sobie na nudę i zbijanie bąków na trawie przed domem. Teraz ktoś musi nam przypominać, że tak można.

Ludzie szaleją klikając serduszka filmom, na których ludzie śpiewają, koncentrują na balkonach. Biją brawo, uczestniczą w tym i cieszą się. W innych okolicznościach pewnie kazaliby się zamknąć lub wzywano by policję. 

Gdzieś krąży film o tym, że właśnie teraz, dzięki #zostańwdomu, ludzkość doceni to, czego nie zauważa. Swobodę ruchu, piękno miejsc, radość spotykania innych ludzi i prowadzenia rozmów. Co z tego pozostanie, gdy wirus odpuści i wrócimy na normalne tory? Czy nauczymy się chwytać chwile i spojrzenia, czy jednak znów wlepimy oczy w ekrany telefonów...? 

Utknęliśmy gdzieś w martwocie, która teraz nie ma maski. Wszyscy wiemy, jak wygląda sytuacja. Zostajemy w domach z uwagi na swoje zdrowie, zdrowie swoich bliskich. Wcześniej robiliśmy to samo, nie tłumacząc się dlaczego marnujemy siebie na całodzienne ogladanie Netlflixa czy "pogaduchy" na Messenger. 

Kto zauważy różnicę, gdy już będzie wolno, kto znajdzie czas na naukę języka nawet jeśli będzie wychodził z domu? Kto będzie dalej się do siebie przytulał, a kto pokaże dzieciom swoje ulubione strategie i ekstrakryjówki w zabawie w chowanego?

Siedzimy, dumamy, nudzimy. A to dopiero nie tak wiele zmarnowanego czasu. Wciąż mamy przed sobą drugą szansę. 

  • Share:

Podobne posty

0 komentarze