Wyzwania Matki Polki. cz. I - przekwalifikowanie.

By Żaneta Gy. - 00:50

Słyszymy, że kiedy w domu pojawi się dziecko, świat obraca się do góry nogami. Zmienia się całe życie. I tak jak tatusiowie mają szansę żyć jak przed zmajstrowaniem brzdąca, tak my - mamy - musimy się totalnie PRZEKWALIFIKOWAĆ.


Macierzyństwo to czas, kiedy nieważnym staje się to, jakie studia skończyłaś, czy jakiej pracy się podjęłaś. Nieważne, czy sprzątałaś wieszaki po zdziczałych klientkach second handu, czy dyrygowałaś podwładnymi w jakimś korpo. Teraz stałaś się matką, i to nie byle jaką matką, bo właśnie - Matką Polką.
(uwaga! Poleciałam stereotypami, więc proszę mi tego nie zarzucać w komentarzach. Dzięx)

Mała Flejtucha
Byłaś ze mną, kiedy pisałam tekst o tym, że Matki Polki wyglądają kiepsko?(-> jeśli nie kojarzysz wpisu, to znajdziesz go tutaj KLIK! ) taaa... Wyprane dresy, rozklapciałe papcie, włosy śpięte w knota, bo szybko, naturalny look bez makijażu. Paznokcie malowałaś ostatnio na święta, a na hybrydę nawet się nie porywasz. Przy tym, co teraz robisz szkoda ci kasy, by cieszyć się pięknymi pazurkami góra dwa dni. Poza tym nie masz zamiaru patrzeć na centymetrowy odrost, kiedy nie będziesz miała czasu wybrać się do kosmetyczki na zmianę koloru. Choć właściwie mogłoby ci to wcale nie przeszkadzać... Przyznaj - Twój zmysł estetyki na pewno uległ zmianie, żeby nie powiedzieć, że gdzieś zniknął, uciekł chyba. Nie obrzydzają Cię już smarki cieknące prosto w usta  własnego dziecka, ani mleczne rzygi na rękawie twojej bluzki. Żadnych ciarek nie wywołuje rozmowa o kolorze kupy ani częstotliwości robienia siku. Prychasz na to, co kiedyś Cię brzydziło i machasz ręką. Zrozumiałaś w końcu, że byle jak założony szal wygląda całkiem dobrze i nie wstydzisz się założyć trampek, które kupiłaś pięć lat temu i miałaś je wyrzucić dwadzieścia trzy razy (kiedy nie byłaś mamą, o szczęście, że zostały!). Tak, Flejtuszko, z damy jesteś przekwalifikowana na przydupaskę swoich dzieci, koniec pindrzenia się. Oczywiście istnieją seksi mamy, które zawsze wyglądają nienagannie, mają piękne paznokcie, make-upy i nawet czyste ciuchy. Nie wiem jednak, czy to zasługa wsparcia w domu całej brygady krasnoludków, czy jakieś nadprzyrodzone zdolności. W każdym razie, takie cuda też istnieją.

(Nie)Perfekcyjna Pani Domu
Lubię porządek. Zawsze lubiłam i starałam się mieć wokół siebie. Będąc w ciąży myślałam, że kiedy poutykam wszystkie zbędne rzeczy w szafy, a wieczorami będę sumiennie ogarniać, to po urodzeniu Poli niewiele się zmieni w domu. No to przyznaję, nie da się. Nawet jeśli wykorzystuję drzemki Poli do szybkiego sprzątania, to i tak nadal jest coś, czego nie zrobiłam. I za każdym razem muszę wybierać: albo czysty dom, albo chwila odpoczynku dla mnie, co przy zajmowaniu się dzieckiem jest jednak celem nadrzędnym. Przyszedł czas, by pogodzić się z tym, że mieszkanie wysprzątane przed przybyciem gości, po ich wyjściu wraca do stanu sprzed. Przydatna rezygnacja z pedanterii, jeśli planuję kolejne pary małych nóżek w naszej rodzince. Duch lżejszy.

Ten podtytuł jest odnośnikiem do bloga Ilony i Piotra Kosteckich z Mum and the city. Znajdziecie w tym wpisie kilka faktów o tym, jak wygląda "siedzenie" w domu z dzieckiem. Tak, przygotuj się, świeżo upieczona Matko, że twojej głowy nie będzie już zaprzątać decyzja nad zmianą farby na włosach, ale ząbkowanie, wizyty u lekarza (nie tylko swoje), listy zakupów, załatwianie bieżących spraw i wszystkie inne czynności, które będziesz musiała podjąć, by Twoja rodzina przeżyła. Przygotuj się na harówę. Albo dobrze wychowaj męża. 

Pedagog chcąc nie chcąc.
Jeśli zależy ci na tym, by Twoje dziecko wyszło na ludzi, to uwaga - nieświadomie stajesz się pedagogiem. Nawet jeśli wcześniej twierdziłaś, że się nie nadajesz, że nie masz powołania. Teraz każdego dnia baczysz na to, jak rozwija się twój potomek, nie pozostawiasz go na zdziczenie. Uczysz go nowych umiejętności, pokazujesz świat, tłumaczysz mu panujące tutaj zasady i reguły. Robisz to lepiej lub gorzej, czytasz fachowe książki lub to olewasz, ale jednak uczysz i wychowujesz. Zmień więc swoje postępowanie, nie klnij, zdrowo się odżywiaj, pokazuj dziecku fajny tryb życia, niech nim nasiąka. Bo czym skorupka za młodu...

Siostro, basen!
Gorączka, wysypka, gile do pasa? Zapalenie ucha, pleśniawki, ospa? Jako rodzic rozpoznajesz te schorzenia z palcem w nosie. Co więcej - wiesz, jak sobie poradzić z chorobami w ich początkowym stadium, o ile zapowiada się niegroźnie. Bo kto, jak nie ty? To właśnie rodzic pierwszy zauważa oznaki choroby i zanim będzie zmuszony udać się do lekarza, sam musi wiedzieć, co zrobić, np. z weekendową gorączką dziecka. Bo podobno gorączka zawsze łapie w weekend, a nie w środku tygodnia? 
Och, tylko strzeż się! Tak jak w przypadku jesiennego przeziębienia znasz milion sposobów na wzmocnienie odporności, tak już zapalenie oskrzeli to nie przelewki i choćbyś przeczytała cały Internet, to na własną rękę nie wyleczysz. Tak więc bądź pielęgniarką, pomagaj w chorobie, ale w lekarza lepiej się nie bawić. 

* * * 

Bycie matką to nowe role, które pojawiają się od razu. Nie pytają, czy masz ochotę je przybrać, musisz się elastycznie zmienić, przekwalifikować NA JUŻ! (no dobra, wcale nie musisz, ale chyba chciałabyś, by twoje dziecko wychowywało się i rozwijało bez kłopotów?) 

A jeśli dopada Cię chwila wykończenia, to jeszcze dodam, że w pakiecie ról otrzymałaś także niewidzialny kostium - Supermenki, Terminatorki, Potterki i innych superbohaterek. Niemożliwe od tej pory już nie istnieje. Twój organizm w potrzebie zregeneruje się w 15 minut i jak za dotknięciem magicznej różdżki na pewno poradzisz sobie ze wszystkim. Nawet, jeśli myślisz, że to już twój ostateczny koniec. No nie.

Droga Mamo, pamiętaj, jesteś wielka! :) 
Z całusami w poliki!



  • Share:

Podobne posty

0 komentarze