Już za chwilę zaczynamy, próbowanie, smakowanie, podjadanie. Pola zbliża się do ukończenia szóstego miesiąca życia i w związku z czym traci miano całodobowego ssaka piersi. Witajcie jabłuszka, marcheweczki i pyreczki!
Nie byłabym sobą, gdybym nie chciała poszerzyć horyzontów i swojej wiedzy na temat rozszerzania diety, która była do niedawna równa zeru. W internecie aż huczy od porad, które szczerze powiedziawszy wyglądają tak samo! Wszędzie identyczne informacje, a o tym, co mnie zastanawiało - ani mru mru!
Los obdarzył mnie jednak szczęściem posiadania znajomej dietetyczki, która z olbrzymią pasją prowadzi bloga Rodzinne Okruszki.
Agnieszka Gawlicka, bo o niej mowa, z wykształcenia jest dyplomowanym psychologiem żywienia, a nadto super-mamą cudownej Helenki. Moje przeglądanie InstaStory zaczyna się od ich profilu, a jeśli nie rozumiecie dlaczego, to odsyłam na ich instagramowy profil -> KLIK!
Do tego wszystkiego Agnieszka okazała się super-koleżanką i zgodziła się odpowiedzieć na moje pytania totalnego laika w przystępny i profesjonalny sposób. By miało to ręce i nogi, poszłam w wywiad, a jeśli akurat was też interesuje, o co chodzi z rozszerzaniem diety niemowląt, to zapraszam do czytania!
* * *
Pola
rośnie i już włos dzieli nas od rozszerzania diety. Ty i Twoja
córka macie to już za sobą, i z tego, co wiem, rozszerzanie diety
było prawdziwym sukcesem – Helenka je wszystko, co jej
zaoferujesz. Podziwiam Cię za wszystkie przepisy, jakie udostępniasz
na swoim blogu, na pewno niejednokrotnie je wykorzystam, niemniej od
początku.
Powiedz
mi, od czego najlepiej zacząć rozszerzanie diety niemowlaka
karmionego wyłącznie piersią. Co może być sygnałem, że maluch
jest już gotowy na nowe smaki?
Cieszę się, że pytasz o sygnały, które mogłyby świadczyć o gotowości dziecka do jedzenia. Najczęściej rodzice niecierpliwie wyczekują przebierając z nogi na nogę czasu, kiedy będą mogli karmić dziecko stałymi posiłkami. Nie wszystkim manewr cierpliwości dobrze wychodzi.
Rodzice starając się na siłę sadzać dziecko, podtrzymywać i podpierać, robią mu krzywdę! Dzieci osiągają gotowość do jedzenia pokarmów stałych między 6 a 8 miesiącem życia. Nie ma czegoś takiego jak moment, w którym trzeba dać dziecku pierwszy stały posiłek. O tym decyduje ono, nie kalendarz. Dziecko powinno samo stabilnie siedzieć bez żadnych dodatkowych atrybutów (dopuszcza się lekkie podparcie między 6-8 miesiącem życia). Zabraniam podawania leżącym dzieciom pokarmów stałych! O takich incydentach słyszę bardzo często! Dziecko może się zakrztusić, ale też przewód pokarmowy maleństwa nie jest w pełni rozwinięty do trawienia pierwszych pokarmów stałych.
Powinno się też zwrócić uwagę na prawidłowy odruch chwytania i operowania sztućcami maleństwa.
Dziecko nie powinno wypluwać jedzenia. Jeżeli to robi, chce pokazać, że nie jest gotowe na jedzenie stałych pokarmów, lub nie jest głodne.
Bardzo ważne jest też zainteresowanie talerzem, sztućcami i tym, co na talerzu. Jeśli dziecko interesuje się rytuałem jedzenia, to dobrze świadczy i przemawia na korzyść wprowadzania stałych pokarmów. Zawsze, kiedy mówię o zainteresowaniu jedzeniem, włącza mi się czerwona lampka, ponieważ większość dzieci wykazuje zainteresowanie... wszystkim! Dlatego tak ważne jest zwrócenie uwagi na resztę sygnałów.
I jeszcze jedna wiadomość, którą rodzice średnio lubią - zabawa jedzeniem, która wiąże się z wiecznym bałaganem. Sygnał jak najbardziej pożądany, chciany i mile widziany przez rodzica (powinien być), bo również dobrze rokuje na wprowadzenie nowych pokarmów. Oczywiście na zabawę jedzeniem powinniśmy dzieciom pozwalać, ponieważ to jeden z elementów rytuału jedzenia, badania go.
Który
moment dnia jest najlepszy na podanie dziecku pokarmów stałych –
przed, czy po karmieniu mlekiem? A może nie ma to znaczenia?
Wprowadzając
nowy produkt najlepiej podać go po karmieniu. Rozszerzając dietę dziecka karmionego piersią nie zastępujemy karmienia. Dziecko je tyle samo mleka, co jadłoby bez posiłków stałych, ale powoli do tego, co wypije, dochodzą pokarmy stałe. W miarę jak dziecko rośnie, zmienia się równowaga pomiędzy mlekiem i pokarmem stałym. Jest go coraz więcej, ale dziecko też samo decyduje, ile mleka potrzebuje. Kiedy karmienie jest odwrócone - dziecko w pierwszej kolejności dostanie pokarm stały, to później będzie potrzebowało coraz mniej mleka, ponieważ będzie zaspokajało głód pokarmem stałym szybciej zrezygnuje z pokarmu mamy.
Rozszerzanie
diety polega na poznawaniu smaków. Pierwsze próby (bo to naprawdę
są próby) podania pokarmu stałego to pół łyżeczki, łyżeczka,
z czego duża część ląduje na śliniaku, stoliku, w naszych
włosach etc. Tak ważne jest cierpliwe rozszerzanie diety, bo wtedy
dziecko uczy się smaków, poznaje je, poznaje konsystencję
produktów, ich barwy oraz zapach. Bardzo ważne jest, żeby
wprowadzać produkty pojedynczo.
Od
ilu porcji posiłków dziennie zaczynamy?
Wszystko
zależy od dziecka, na jakim etapie jesteście. W ogóle nie należy
się nastawiać na dwudaniowy obiad z deserem, bo właśnie od obiadu
bym zaczęła. Dlaczego?
Uważam, że rozsądnie jest podać dziecku
najpierw warzywa. Największą popularnością cieszy się marchew,
ale równie dobrze może to być dynia, kalafior, brukselka czy
cukinia.
Helena swoją przygodę z poznawaniem produktów stałych
zaczynała właśnie od dyni, kalafiora, marchwi i cukinii, a
doskonale pamiętam pierwszy posiłek z brokułem - bardzo przypadł
jej do gustu. Pamiętam też, jak latem starałam się o dobrej
jakości warzywa i owoce, które mroziłam, bo zdawałam sobie sprawę
z czasu, w którym będę rozszerzać dietę - zima.
Chciałabym,
żeby Pola lubiła warzywa i nie wybierała niczego z zupy, gdy
będzie w wieku mojego męża (tak, Artur dostaje dreszczy na widok
cukinii i brukselki). Wiem, że nie należy zniechęcać się, jeśli
maluchowi od razu coś nie zasmakuje. A czy ma znaczenie kolejność
podawania poszczególnych warzyw? (tj.
najpierw marchew, później ziemniak, czy jest taka reguła?)
Nie
istnieje żadna magiczna kolejność. Najlepiej najpierw zdecydować
się na warzywa, owoce później, ponieważ są słodsze i mogłoby
być ciężko zaakceptować dziecku smak warzyw po poznaniu w
pierwszej kolejności - tego słodszego. Na pewno by zaakceptowało,
ale czy w tak szerokim wachlarzu? Właśnie wtedy istnieje ryzyko
wybrzydzania.
Dlaczego dzieci w przewadze akceptują marchew? Bo
gotowana jest słodka, więc u nas na wszelki wypadek wylądowała na
talerzu po brokułach, ale słodki smak marchwi jest dużym plusem.
Jeśli dziecko go zaakceptuje na jego bazie można przygotować różne
połączenia np. marchew + kalafior i inne. Przykładowo można
połączyć marchew z najmniej lubianym warzywem.
Co
z owocami? Które wybrać na początek? I jak to się ma do cytrusów,
które jeszcze królują na sklepowych półkach?
Wybór
owoców to kwestia indywidualna, raczej skłaniam się ku
sezonowości. U nas królują jabłka, banany, najbardziej popularne
na tę porę roku. Sama od nich zaczynałam przygodę Heleny z
owocami. Równie szybko podałam awokado, maliny i truskawki.
Obecnie
mówi się, że unikanie alergenów nie chroni przed wystąpieniem
reakcji alergicznej. Dlatego, jeśli mandarynki teraz są najlepsze
jakościowo - sama podałabym je Helenie zaraz po tych pierwszych.
Należy jednak cały czas wprowadzać nowe produkty pojedynczo, tak
by zaobserwować ewentualną reakcję alergiczną. Jak rozpoznać
alergię i jej oznak, co jest alergenem oraz kiedy wprowadzać
produkty alergizujące szerzej opisałam na blogu.
Powiedz
mi, jaka konsystencja warzyw i owoców jest najodpowiedniejsza do
podania? Kiedy zaczęłaś podawać Helenie duże kawałki? I jak to
jest z podawaniem surowego jabłka czy marchewki – istnieje jakiś
idealny moment, kiedy nie będzie trzeba ich gotować?
Właściwie
chciałam zacząć pisać o BLW, ale pytanie nieco zbiło mnie z
tropu - kawałki.
Konsystencja warzyw - gotowana, przynajmniej
pierwsze próby rozszerzania diety. Schemat żywienia niemowląt
oprócz wieku i rodzaju produktu jest bardzo ogólnikowy. Pierwsze
owoce, jakie podałam Helenie były surowe - banan i starte jabłko.
Jabłka nigdy nie ugotowałam (no może później do farszu naleśnika
na słodko), raczej traktowałam je jak podanie Helenie gryzaka.
Maliny lądowały na talerzu córki w różnej formie - gotowane i
surowe.
Zdecydowanie warto podać dziecku surowe owoce, jak ma już
czym je pogryźć, od co taka zasada. Obserwuj swoje dziecko, żeby
się nie zniechęciło. Przyjmij swój schemat, pierwsze próby
gotowane warzywa, następnie gotowane owoce, rozszerzaj dalej np.
surowymi owocami. Pamiętaj, że wprowadzanie samych warzyw potrwa
dość długo, bo jest ich sporo na naszym ryneczku.
Jeśli pytasz o
kawałki - zachęcam do metody BLW, która niesie ze sobą duże
korzyści. Większe produkty można pokroić w drobne paseczki, które
dziecku łatwiej uchwycić i są bezpieczniejsze w przełykaniu niż
grube, krótkie ,kanciaste kawałki.
Trafiłyśmy
z Polą i rozszerzaniem diety na zimę. Trudno teraz o sezonowe owoce
i warzywa, nawet na bazarach jest wiele „pryskanych” czy
importowanych. Warto teraz sięgnąć po słoiczki, czy może skusić
na marchewkę ze sklepowej półki? A może mrożonki?
Zdecydowanie
mrożonki, ponieważ warzywa czy owoce są mrożone w swoim
najlepszym czasie. To tak, jakbyś zebrała latem z ogrodu warzywa
czy owoce i je odpowiednio zamroziła. Zrobiłam podobnie i byłam
tym pomysłem zachwycona, sprawdził się znakomicie i miałam
wszystkiego pod dostatkiem.
Wiele
mam jako pierwsze posiłki podaje swoim dzieciom kaszki. Pola
niestety ma alergię na białko mleka krowiego, więc wszystkie będę
musiała przyrządzać na wodzie. A co z glutenem? Skusić się już
niebawem, czy lepiej poczekać, aż Pola będzie starsza?
Jeśli
chodzi o mleko to najwcześniej można je wprowadzać około 1 roku
życia, o rozszerzaniu diety mlekiem krowiego i alergii na nie na
moim blogu. Gotowałam najlepsze dla niemowlaka kaszki na wodzie, przygotowałam
też przepisy na pierwsze kaszki dla niemowląt.
Im prościej, tym lepiej. Zacznij od jednego składnika i dodawaj systematycznie kolejny wraz z ulubionymi owocami Poli. A według aktualnych doniesień, nie ma potrzeby ścisłego kontrolowania czasu wprowadzania glutenu, natomiast zaleca się, by unikać zbyt wczesnego, jak i zbyt późnego wprowadzania gluteny do diety niemowląt.
Opóźnienie
jego wprowadzania, jak i jego wcześniejsze podanie nie wpłynie ani
pozytywnie ani negatywnie na wystąpienie celiakii. Najnowsze badania
mówią o jego wprowadzeniu nie wcześniej niż po 6 miesiącu życia dziecka.
Tak naprawdę decyzja należy do nas, rodziców. Ani opóźniona ekspozycja na gluten, ani karmienie piersią, w żaden sposób nie wpłynęły na ryzyko wystąpienia choroby trzewnej zwanej celiakią u dzieci z grupy ryzyka. Opóźnienie wprowadzenia glutenu opóźniało niestety rozpoznanie choroby u dzieci w późniejszym okresie. Można więc wnioskować, że opóźnienie wprowadzania glutenu tak samo jako przyspieszenie nie ma sensu i nie wpływa ani negatywnie, ani pozytywnie na ryzyko pojawienia się choroby trzewnej.
Agnieszko,
powiedz mi jak to jest z alergią na dany pokarm. Kiedy maluchowi
podaje się mleko krowie? I jak długo obserwować dziecko po podaniu
nowego pokarmu, by ową alergię wykluczyć? Czy taka obserwacja
tyczy się wszystkiego, co niemowlę zje? (chodzi
mi tu o zauważenie, czy nie ma zaparć, czy biegunki itp., co
świadczy o tym, jakie objawy mogą sugerować alergię?)
Mleko krowie może być podane najwcześniej w 12 m.ż. dziecka. Kozie i owcze podobnie, bo najwcześniej po 12 miesiącu życia. Nigdy nie powinno ono jednak zastępować mleka matki! To absurd!
Skutki zbyt wczesnego wprowadzenia mleka krowiego mogą być opłakane, m. in. mikrokrwawienia z układu pokarmowego. Wprowadzając mleko dotychczasowa dieta powinna bazować na wszystkim, co dziecku znane, wtedy jakąkolwiek dolegliwość będziesz w stanie zauważyć. Jest szereg objawów, które mówią o tym, że wystąpiła alergia na mleko krowie. Przed podaniem mleka najlepiej wcześniej wzbogacić dietę w fermentowane produkty mleczne, np. kefir, jogurt naturalny. Następnie mleko, którego ilość nie powinna przekraczać 500 ml/dobę.
A
co z mięsem? Kiedy, co i w jakiej formie zaoferować maluchowi?
Według
zaleceń Polskiego Towarzystwa Gastroloenterologii, Hepatologii i
Żywienia Dzieci nie powinno się rozpoczynać rozszerzania
diety wcześniej niż po ukończeniu 6 miesiąca życia dziecka.
Dotyczy to zarówno sytuacji jeżeli maluszek jest karmiony mlekiem
modyfikowanym jak i piersią. Jest to związane przede wszystkim z
niedojrzałym układem pokarmowym. Na początek ilość mięsa
nie powinna być większa niż 10 g (wielkość łyżki stołowej).
Po ponad miesiącu możemy tą ilość zwiększyć do 15 g i w ten
sposób stopniowo wprowadzać go coraz więcej. Na początek warto
zaproponować delikatny drób, dopiero późnej cielęcinę czy
wołowinę.
Na
koniec mam jeszcze pytanie odnośnie pojenia dziecka. Co sądzisz o
gotowych soczkach? Chciałabym, by Pola do swoich pierwszych urodzin
piła oprócz mleka tylko wodę, ale już słyszałam rady, by podać
jej soczki rozcieńczone z wodą. Czy to nie bomba cukru?
Czytając
pytanie włos na głowie mi się zjeżył! Nie niemowlę do 6
miesiąca życia głód i pragnienie zaspokaja tylko i wyłącznie
mlekiem matki! Nie ma potrzeby pompować dziecka wodą, ani cukrem
czyt.sokami. Później potrzeba czegoś więcej. Znawcy, których nie
mało dookoła głośno krzyczą, że koniecznie sok, bo bomba
witaminowa, a ja głośno krzyczę - bomba pustych kalorii, cukru ...
Do tej pory zalecenia mówiły, że do 6-go miesiąca
wystarczające jest mleko matki, a sok można podać kiedy
rozszerzamy dietę, w ramach porcji owoców.
Amerykańska
Akademia Pediatrii zaktualizowała swoje zalecenia. Soki można
podawać dzieciom powyżej 1 roku życia. W chwili rozszerzania
diety można, nawet trzeba sięgnąć po świeże (!) owoce. Do
1 roku życia nie podaje się dziecku soków (sprawdź czy rodzina
przeżyła czytając tego newsa!), w wieku 1-3 lat zaleca się 120ml
soku dziennie (mam na myśli świeżo wyciskany sok, a nie
kartonikowy z kilogramem cukru), 4-6 lat 120-180 ml soku, dzieciom
powyżej 7 lat 240ml soku dziennie.
* * *
I tutaj należą się ogroooomne podziękowania za rozjaśnienie moich wszelkich wątpliwości!
Ściskam, całuję, tulę i już odmrażam dynię, którą też udało mi się zamrozić jesienią ;)
Agnieszko! Dziękuję po stokroć za każdą odpowiedź!