Od dziecka miałam co do siebie wiele wymagań. Jako najstarsza z czwórki potomstwa zostałam obsypana oczekiwaniami do spełniania, choć nie mówiło się o tym głośno. Przeszły one na mnie, weszły uchem i wyszły paznokciem u stopy. I tak siedzą od małego. Pamiętam pierwszą jedynkę, jaką dostałam z kartkówki. Matma, mnożenie... Znienawidziłam. To była czwarta klasa i nie miałam pojęcia, czym są kartkówki. Nie...