O czym rozmawiają świeżo upieczone mamy?

By Żaneta Gy. - 13:18

Jak każdy szanujący się bloger, powinnam w tym momencie napisać ciepły wpis o zbliżających się Świętach. O prezentach, poradach na zgagę lub chociaż napisać przewodnik o tym, jak nie Zwariować w świątecznym szale. Napiszę. O tym, jak nie zwariować podczas rozmowy ze świeżo upieczoną mamą.


Słuchajcie. Pierwsze dziecko wywraca świat do góry nogami (choć przecież świat nie ma nóg). Naprawdę. Nas, mamy, zaczynają interesować tematy, które do tej pory brzydziły i nudziły. Gadki o kosmetykach, plotkach są całkiem mało istotne w porównaniu z rozmową o kolorze kupy czy promocji na pampersy w Rossmannie. Jak więc przykuć naszą uwagę między karmieniem a przewijaniem pieluchy i dać nam - matkom - znać, że jednak liczymy się w świątecznym towarzystwie? 

Podrzuć jeden z tematów i jeśli cię to nic nie obchodzi, chociaż udawaj, że słuchasz. Potrzeba wygadania się u  większości matek jest tak duża, że naprawdę zrobisz tym dla niej bardzo dużo. 
Uwaga, zaczynamy!


O czym rozmawiać ze świeżo upieczoną mamą? 
(na razie więcej dzieci niż jedno nie posiadam, 
więc nie wypowiem się, o czym rozmawiają wielo-matki)

1. Kupa - ile, jaka, kiedy?
Temat, który zawsze wprawia w ożywienie. I choć może się wydawać, że zainteresuje on tylko ludzi z poczuciem humoru niskich lotów lubujących się w głupkowatych amerykańskich komediach, gdzie kupa jest prześmiesznym i głównym elementem żartów, nic bardziej mylnego! Mamy mogą o kupie swoich dzieci rozmawiać naprawdę sporo poczynając od koloru, przez częstotliwość, na ilości pampersa kończąc. Nic dziwnego- w pierwszych miesiącach życia wszystkie te aspekty dotyczące kupy są ważne, ponieważ świadczą o rozwoju i zdrowiu maluszka. Kupa urasta do rangi fusów kawy do wróżenia, nie ma więc się co brzydzić, temat godny uwagi.

2. Ciąża i poród.
Nie będę przesadzać mówiąc, że poród to wyczyn godny herosa. Mówienie o tym, nawet jeśli nie jest najładniejszym i najmilszym dla ucha tematem, daje matce poczucie docenienia. Usłyszenie przy tym słów otuchy, poklepanie po ramieniu i machanie głową z zatroskaną miną znaczy w tym momencie więcej niż tysiąc słów i pięć opakowań Raffaello. Poród i dolegliwości związane z ciąża to naprawdę nie jest pryszcz i kobieta musi wiele poświęcić. Nawet jeśli twierdzi, że to najlepsze co ją w życiu spotkało, na pewno niejednokrotnie miała dość. Dość dużego brzucha, mdłości, zgagi, bólu krocza, blizny po cesarce, rozstępów czy obwisłego brzucha. Ta, poród to naturalny proces przedłużenia gatunku i niestety, wiele osób wychodzi z tego założenia, pomijając samą kobietę. To, ile musi znieść i udźwignąć, a umówmy się - niemało. Słowa takie jak: "wiedziałam, że dasz radę",  "ale byłaś dzielna", czy zwykłe "ty bidulko" są jak miód na uszy dla młodych mam, które tego zauważenia i docenienia po prostu potrzebują. Więc wysłuchaj, pogłaszcz, przytul jeśli trzeba i daj poczuć tej wspaniałej kobiecie jaka jest fantastycznie silna.

3. Macierzyństwo - trudna sprawa.
Po jakimś czasie idzie się przyzwyczaić, ale początki są wybitnie trudne. Nocne wstawanie, bycie na każde jęknięcie niemowlaka, noszenie, spacerowanie, utrzymywanie przy życiu. Do tego gotowanie, sprzątanie, zakupy itp. itd. Pogodzić to wszystko od razu - nie, nie, nie. Pełna organizacja przychodzi... przychodzi?
W każdym razie! Chodzi o to, że bycie mamą to jest ogromne wyzwanie, bo (mówcie co chcecie), ale trzeba się poświęcić. Swoje ambicje, plany, swój rozwój, zamiary. To małe dzieciątko potrzebuje matki jak ryba wody - nie pomożesz mu, to ono sobie nie da rady z życiem. Bo niby jak?
Poruszając ten temat radzę wygodnie usiąść, zaparzyć herbatę i po prostu wytrzymać skargi jak ksiądz w konfesjonalne przy spowiedzi baaaaardzo dużego grzesznika.

4. Co ja bym zrobiła, gdybym...
...na przykład miała czas dla siebie. Matki nie mają czasu dla siebie, a jeśli tak, to jest go na tyle mało, że nic oryginalnego się przez tą chwilę nie zrobi. Temat umiera po góra 10 minutach.

A zatem...

Jakich tematów lepiej nie poruszać?

a) kosmetyki - matki przestają ich używać albo ograniczają do minimum.
b) podróże - taaa... do przychodni, na szczepienia i z powrotem.
c) czy pomaga jaśnie czcigodny pan mąż? - nawet jeśli, to i tak za mało.
d) wyspana? - nie skomentuję.
e) książki - chyba raczej ulotki z przecenami pieluch w Biedrze.
f) imprezy - w sensie wyjście w ubraniu niepobrudzonym rzygami i kupą?
g) praca - kogo obchodzi praca... dziecko ma kolkę!
h) ciuchy - najlepsze rozpinane na piersiach koszule (karmienie idzie z górki) i dresy, stylówa roku.

Mamy jescze temat, który może się wstrzelić, ale nie musi:

i) PLOTKI!
Tak jak niektóre mamy mogą być żądne wiedzy o tym, kto za kogo wyszedł za mąż, a kto jechał pijany na rowerze, tak niektóre może to kompletnie nic obchodzić, a wręcz irytować. Na głowie jest tak dużo, że po prostu nie obchodzą je newsy rodem z pudelka.

I na koniec TEMAT WRÓG, którego najlepiej nie poruszać, chyba że chcecie wyjść z niesmakiem i skrytym obrażaniem się na siebie:

KÓŁKO DORADCZE - "JA WIEM LEPIEJ, BO JUŻ MAM DZIECKO", czyli: mówienie owej matce, co ma jeść, a czego nie przy karmieniu piersią, jak nauczyć dziecko spać, jak nauczyć smoczka, jak dziecko ubrać, jak rozebrać, jak zmienić pampersa i wszystkie inne "porady", jak obchodzić się z JEJ dzieckiem. Bo przecież ona nie ma intuicji, nic nie wie, nic się nie zna i wszystko robi źle. Darujcie sobie. To jest jej dziecko i niech tak pozostanie. Każdy ma szansę wychować swojego malucha według własnych reguł i nikomu nic do tego. Dziękuję za uwagę, kurtyna.


* * * 

Kochani!

W tym miejscu chcę Wam życzyć:


Bo pewnie wcześniej, niż po Nowym Roku się tu nie pojawię ;)


Trzymam kciuki za świąteczne rozmowy,
miejcie dla nas - matek - cierpliwość
i do siego roku!


  • Share:

Podobne posty

0 komentarze