Jak nie zwariować, gdy w domu pojawia się dziecko?

By Żaneta Gy. - 14:13

Dziecko to nowe życie, rewolucja. Pojawiając się na tym świecie, takie bezradne i zależne od innych, wprowadza nowe porządki, zmienia utarte schematy. Relacje się zmieniają, tworzą nowe więzi. A jeśli nie każdy jest na to gotowy?


KAŻDA HISTORIA ZACZYNA SIĘ NIEWINNIE

Ona nosi pod sercem maleńką istotę i czeka na nią każdego dnia coraz mocniej. On także czeka, choć robi to bardziej dlatego, że czeka Ona. W końcu pojawia się. Mała główka, rączki, nóżki, mały nosek... Ona czuje to od razu. Wie, jak podnieść, utulić, nakarmić. On się boi, jest niepewny. Czasem dostaje wsparcie, czasem jest odsunięty. I tu zaczyna się tworzyć przepaść.

Matka jest matką od pierwszego kopnięcia w brzuchu, poród to tylko formalność. Ojciec ojcem musi się dopiero stać. Po zobaczeniu dziecka, pierwszym wzięciu na ręce, przebraniu, kąpieli. Musi znaleźć wspólny język z maleństwem, dla którego całym życiem jest mama. Nie jakiś facet, niepachnący mlekiem. Ojciec już od samego początku ma pod górkę, a intuicja nie pomaga mu w żaden sposób. Złote rady nic nie dają, a nierzadko szkodzą. Facet stara się jak potrafi, a dziecko i tak zawsze wybiera matkę. 

Pojawiają się pierwsze kryzysy, ucieczki. Wir pracy jest tak kuszący i bezpieczny. Mężczyzna wie, z kim obcuje, co ma robić, jak i kiedy. Wyłącza się, działa w znanych mu regułach i nie zachodzi w głowę, co znów zrobił źle. Kierunków ucieczki jest wiele: znajomi, alkohol, częste wyjścia... 

A kobieta zostaje sama. Zajmuje się dzieckiem, karmi, przewija, kąpie. Uczy zabaw, słów, samodzielności. Po jakimś czasie dociera do niej, że dziecko jest jej obowiązkiem, a on bawi się w najlepsze. Zaczynają się pretensje.

DIABEŁ TKWI W SZCZEGÓLE

Rzeczy, na które kiedyś nie zwracali uwagi, urastają w jednej chwili do rangi Mount Everestów nie do przejścia. Brudna skarpetka, nieodgrzany obiad i ciągłe powtarzanie: "...bo ty zawsze... a ja nigdy...". 

Pomiędzy dwojgiem tak bardzo bliskich sobie kiedyś osób pojawia się niechęć, złość, czasami nienawiść. Wspólne oskarżanie się i zwyzywanie przechodzi do porządku dziennego. Bo przecież miało być tak pięknie!

Mieliście być kochającą rodzinką z obrazka. Ona zawsze zadbana, uśmiechnięta, On dumny i pełen wigoru. Dziecko szczęśliwe, bystre. Zamiast tego Ona czuje się zaniedbana, osamotniona, wykorzystana. On ma wrażenie, że nie jest już potrzebny, że raczej przeszkadza. 

Żadne z nich nie wyciąga do siebie ręki, bo wciąż oczekuje ukorzenia się drugiej strony. Nie ma już mowy o jakiejkolwiek serdeczności, byciu razem. Bliskość? Seks? Po kolejnej kłótni o nieodkurzone podłogi?

Zamykają przed sobą uszy, przestają słuchać. Widzą najmniejszą rysę i nie omieszkają o tym powiedzieć. Kończą się tematy do rozmów, a osobne pokoje wydają się najmilszym planem na spędzenie kolejnego wieczoru...

RATUJ SIĘ KTO MOŻE

Takich historii jest wiele. Wcześniejsze życie każdej kobiety, która stała się matką, odchodzi w zapomnienie od razu, natychmiastowo, kiedy tylko pojawi się dziecko. Mężczyźni muszą to przetrawić, nauczyć się żyć w nowej rzeczywiści. Zrezygnować z własnego egoizmu, otworzyć się na nowe.

Komu zależy ten walczy. Kto jest zapatrzony w swoją krzywdę, ma klapki na oczach. Ludzie kochający się zawsze do siebie wrócą.

Próbują zrozumieć, co się stało. Analizują, w czym tkwi problem. Ona zaczyna rozumieć, że on jest chorobliwie zazdrosny o dziecko i na nowo okazuje mu swoje uczucia, bo przecież one nie zniknęły, tylko wyblakły. On uczy się życia z dzieckiem i dba o nią, jak jeszcze nigdy. To przecież jego kobieta, jedyna, najlepsza, choć tak bardzo zmieniona...

CZAS NA NOWE ZASADY GRY

Zabawa w dom ma wiele pułapek, które nie równają się z ilością korzyści, jakie spadają dosłownie z nieba. Uważność, szacunek do drugiego człowieka, próba zrozumienia i akceptacja. To kluczowe wymogi, dzięki którym pojawi się nić nadziei, że jednak przeżyjecie. Obejdziecie tą górę i zwrócicie wzrok w swoją stronę.

Podanie rąk. Szczere, prawdziwe. Bez czekania na to, kto pierwszy, kto się podda.
Odkreślenie wszystkiego grubą krechą i zaczynanie od początku, każdego dnia.

Prawo do złości. Ba! Do wkurwienia!
Prawo do zmęczenia. Nieważne, czy pracujecie na etacie, czy zajmujecie się domem.
Prawo do rezygnacji. Sił brakuje, chwile chwały nie trwają wciąż.
Prawo do słabości. Przyznanie się, wołanie o pomoc.

Danie sobie szansy. Jednej, drugiej, kolejnej... Do skutku. Do złapania szczęścia za rogi.

  • Share:

Podobne posty

0 komentarze