Recenzja "Pasażerów", i o ciążowym przydasiu.

By Żaneta Gy. - 17:50

Na pewno już niejeden odrzucił wspomnienia tegorocznego Sylwestra do lamusa, ja jednak wracam. Dlatego, że był to taki Sylwek, jakiego w życiu nie miałam!


Ten rok zakończyliśmy spokojnie. Baaardzo spokojnie. 
Od rana samego Mąż siedział po uszy w remoncie, ja siedziałam po uszy w łazience.
Wyobraźcie sobie, że poranne mdłości zaczęły wybierać sobie poszczególne dni i dziwnym trafem nachodziły mnie w dni, kiedy najbardziej chciałabym o nich nie myśleć. A więc Wigilia, Sylwester... Trzech Króli... Dobrze, że święta już za nami!

Wspomniałam, że w życiu nie obchodziłam Sylwestra tak, jak tego roku? 
Do zupełnych nowości należało wyjście do kina i spokojny wyjazd gdzieś głęboko w pole osadzone na wzgórzu, by podziwiać panoramę miasta i eksplozje fajerwerek.
Odświeżyliśmy sobie smak szampana Piccolo. I jak nastolatki - piliśmy prosto z butelki.
Wieczór skończyliśmy przy kolejnym filmie i lodów jedzonych prosto z pudełka. Ot, zachcianka.
W przyszłym roku będzie na pewno równie spokojnie i smętnie, ale cieszy mnie ta perspektywa. Nigdy nie lubiłam Sylwestra, był dla mnie wymuszoną imprezą, na której trzeba wytrzymać co najmniej do północy i bawić się świetnie, choć się nie chciało. Serio, ten Sylwester był najlepszym, jakiego miałam.

"PASAŻEROWIE" - HIT CZY KIT?

Mała dumka na temat filmu:

Źródło: filmweb.pl
Film gatunkowo określony jako przygodowy, sci-fi i tutaj powiem jedno: powinni byli dopisać "romans"! 
Cała akcja dzieje się w kosmosie, są to czasy gdy ludzie ruszają na inne planety, by móc rozpocząć nowe życie. Oczywiście za odpowiednią opłatą. 
Wszyscy śpią, zahibernowani, bo przecież nie przetrwaliby lotu trwającego około stu lat. Pojawia się jednak usterka, budzi się jeden z pasażerów. Na szczęście był to inżynier Jim, który ostatecznie staje się superbohaterem całej historii, choć sumienie jego nie jest do końca bez skazy. Usterki natomiast pojawią się dalej i dalej.
Budzi się też Aurora, pisarka czarująca swoją osobą widza i nie tylko, i tu wreszcie pojawia się wątek miłosny. Dla mnie piękny, bo para piękna. Grający bohaterów Jennifer Lawrence i Chris Pratt wyglądają naprawdę hipnotyzująco i miło się na nich patrzy.
Akcji w całym filmie jest stosunkowo niewiele, nie licząc zbliżającej się katastrofy, która stanie na przeszkodzie do Happy Endu. 
Niestety, Mąż był rozczarowany i znudzony. Wiadomo, nie było ufoludków, walki z mieczami i groza nie obudziła się w nikim (a na pewno nie w dziewczynie, która siedząc obok mnie ciągle spoglądała w telefon).

Moje damskie usposobienie i nieustanne pragnienie oglądania na ekranie romansu z bajek zostało zaspokojone. Mogę polecić ten film na miły wieczór we dwoje, jednak bez nastawienia się na skoki adrenaliny. Chyba, że po seansie?

PO ŚWIĘTACH - CO DALEJ?

Oprócz tego, że kończą się święta, mi zaczyna się 13 tydzień. Bejbiś w brzuchu dalej się rozwija, a ja na bieżąco czytam, co tam się pojawia u niego. Sprawę ułatwia mi fajna aplikacja dla przyszłych mam "Moja ciąża". Pobrałam jeszcze dwie inne, jednak ta wydaje mi się najłatwiejsza w obsłudze i najczytelniejsza. 
(*zdjęcia zrobione z zrzutu ekranu w moim telefonie)

Dzięki tej aplikacji jesteśmy na bieżąco z obliczaniem dni do porodu.


 Podane też są przypuszczalne wielkości miary i wagi dziecka, a ponadto mamy wiele informacji dotyczących płodu, zmian w ciele mamy. Do tego przypominajka, o czym powinnyśmy pamiętać w danym tygodniu - potrzebne badania, wiadomości jak interpretować wyniki morfologii i inne. Są też informacje dla ciekawskich, dodatkowe fakty. Nie spotkałam się w innych aplikacjach z tak dużą ilością danych na temat każdego tygodnia.


Co także zasługuje na wspomnienie: obszerny organizer, w którym możesz zapisywać notatki, daty wizyt, listy zakupów, przepisane leki... I najlepsze: działy "Torba do porodu" i "Wyprawka dla dziecka", w której masz gotowe listy rzeczy, które wypadałoby mieć ze sobą. Dla mnie, jako młodej mamy, oczekującej pierwszego dziecka jest to świetna opcja! Albo w każdym razie punkt wyjścia do pierwszych zakupów dla małego Bejbisia.


Wspomniana lista potrzebnych rzeczy.

Zaczytuję się w tej aplikacji kiedy tylko wyskakuje powiadomienie o kolejnym tygodniu. Ciepło się robi przy wyobrażaniu sobie, jak ta mała Klucha we mnie wygląda. Miło będzie ją zobaczyć za te ponad 190 dni. 

Poza tym trochę chcę już wiosny. To powietrze zamarza mi w płucach. 


 

  • Share:

Podobne posty

2 komentarze