Człowieku, otwórz oczy! Czyli o tym, jak ludzie patrzą i nie widzą.

By Żaneta Gy. - 15:17

Ponoć są ludzie, którzy patrzą, a nie widzą. Słyszą, ale nie słuchają. Docierają do nich bodźce, jednak oni ich nie odbierają. Takich ludzi są MILIONY.

SZCZYT!
Przekonuję się o tym niejednokrotnie, jednak dziś nastąpiło tego apogeum. Wybrałam się na krótki spacer do sklepów. Apteka, rybny, piekarnia. Gdyby nie kolejka w aptece: pół godziny i byłabym w domu, zadowolona że kupiłam tylko tyle, ile faktycznie musiałam. Bez wydawania na "przydasie" lub stertę przekąsek, które zalegają szafy.

USZY!
Już na pierwszym przejściu dla pieszych do moich uszu dotarł sygnał karetki. Kierowcy czujni, rozglądają się. Odgłos coraz wyraźniejszy, już wiem, że pogotowie nadjedzie z naprzeciwka. Kierowcy też słyszą, bo pomimo tego, że sygnalizator informuje ich o zielonym, ruszają powoli i niepewnie po to, by zatrzymać się i przepuścić ratowników. Piękny obrazek, ale co się dzieje, kto go burzy?? Ano jakieś babsko, które również ma zielone i wchodzi na pasy. Idzie powoli, nie spieszy się. Karetka ustępuje jej pierwszeństwa i rusza dopiero w momencie, gdy ta przechodzi. Pomyślicie: wariatka, idiotka! Nie.
Pani się zasłuchała, muzyka w słuchawkach na uszach nią zawładnęła. Do tego stopnia, że nie dość, nie słyszała syren, to jeszcze przeszła przez te pasy udając, że nie widzi żółtego auta świecącego na niebiesko. Bezczelna.

OCZY!
Idę dalej, dziarskim krokiem. W aptece zatrzymuje mnie kolejka. Przede mną pięć osób. Czekam, one też czekają. I tu wkracza starszy pan, który w jednym momencie staje przy pierwszej osobie w kolejce. Nikt nie reaguje, tylko się rozgląda. Dajemy się nabrać: on się nie rozglądał, on się czaił! Ledwo babcia przy kasie zapłaciła, ten już krokiem Korzeniowskiego dobiega w jej miejsce i macha farmaceutce przed oczami receptą. Dziewczyna szuka mu leków, znalazła co chciał, lecz o innej nazwie. Wierzyć nie chciał, trochę jej pozwracał uwagi, ale w końcu stwierdzając, że "w żadnej aptece mu tego nie chcieli znaleźć!", odszedł nie kupując. Wrócił do kolejki. No chociaż tyle. Widział ludzi, dostrzegł, zareagował. Choć nie musiał się wpychać i robić złego pierwszego wrażenia.

HALLO! TU JESTEM!!
Wracam do domu. Mam krem, ryby, zmierzam po chleb. To samo przejście dla pieszych, te same światła drogowe. Dotykam przycisk, czekam. Obok mnie stoi kobieta dbająca o swoje zdrowie. Ubrana dość sportowo, plecak na ramionach, sandały "Jezuski", włosy krótko strzyżone. Siwe zupełnie. BIIIP BIIIP! Krzyczy do nas, że mamy ruszać. To ruszamy. Ja swoim torem, ona... trochę swoim, ale już bardziej moim, i jeszcze bardziej... Prawię się zatrzymuję, by ją przepuścić, skoro na pasach zachciało jej iść skosem, a nie prostym krokiem. Pierwszy rzut oka: słuchawki??! Nieee, nie ma. Okulary nonszalancko na głowie - widocznie tylko do czytania. Widzi, słyszy, co jest grane? Ano pani szła na drugą stronę, przecinając moją drogę zyskała sobie te 20 cm mniej do przejścia na chodniku. Do tego grzebała w paznokciach udając, że nie widzi mnie na swoim nowo wybranym kierunku.

APEL.
Ludzie. Zginiecie kiedyś.
Pod kołami, pod stopami. Nie widzicie, nie słyszycie.
Rozumiem, że dumanie i medytacje są dobre. Warto zastanawiać się nad swoim życiem, przeżywać tu i teraz, oddawać się muzyce, patrzeć na kwiaty itp. Idąc można kontemplować życie, oddawać się samorozwojowi, mieć chwilę dla siebie.

Tak! Dbajcie o siebie. Walczcie o swoje, jeśli musicie. Jednak nie róbcie tego kosztem innych. Ja w tej kolejce czekałam. Karetka się zatrzymała. Zatrzymałam się, by ją przepuścić.

A gdyby zakończenia tych historyjek miały być totalną odwrotnością? 

Ktoś z kolejki nakrzyczał na mężczyznę. Karetka przejechała kobietę na pasach. Wpadłam na babkę, przy okazji ją taranując.

Uważajmy na siebie.  Bądźmy odpowiedzialni za innych.

A jeśli nadal kogoś nie przekonuję: odsyłam na seans programu Betlejewskiego.

Ludzkie odruchy są fajne.

Powodzenia!
Patrz i słuchaj, żyj tutaj!

Żanet.

Rozejrzyj się dookoła i zobacz, jak może być pięknie!

  • Share:

Podobne posty

2 komentarze